Moje początki z nową maszyną nie były łatwe, ale całą winę biorę na siebie. Pewno jest to trochę kwestia tego, że jestem szyciowym samoukiem i dla kogoś kto ma ogólne pojęcie o szyciu niektóre rzeczy są oczywiste - dla mnie nie do końca. Nie mniej po chwilowych nieporozumieniach doszłyśmy do porozumienia.
Na temat maszyny Janome MC8200QC napiszę tylko tyle: spełniła moje oczekiwania, a nawet zdecydowanie je przerosła. Podejrzewam, że wykorzystam jej możliwości w 15%, ale dla mnie to wystarczy. Najważniejsze zalety po użytkowaniu małej "marketowej"(nie ubliżając mojej pierwszej maszynie, która została pooddana gruntownemu przeglądowi i niezbędnym naprawom) to odlegość ramienia - 28cm - co jest bardzo ważne i wie o tym każdy kto szyje patchworki. Drugą rzeczą, o której marzyłam już od jakiegość czasu to stopka z górnym transportem - zaspokoił moją potrzebę równiutkiego ściegu i gładkiej takniny :) (dziwnie to brzmi, ale nie umie tego inaczej nazwać).
Korzystam ponadto narazie z umiejętności robienia supełków oraz obcinania nici... te kilka rzeczy mnie zadawala, ale przypuszczam, że będzie tego coraz więcej.
A oto co razem zmajstrowałyśmy:
Kołderka została zmodyfikowana w stosunku do planu; zamiast spodu z minky zdecydowałam się na tradycyjny patchwork i postawiłam na bawełnę - z przodu, z tyłu, w środku i po bokach.
Całkowity rozmiar gotowej kołderki nie jest oszałamiający - 65 cm x 91 cm
Całość przepikowałam razem ze stopką z górnym transportem - równiuteńko, w dwóch kolorach - ku zaskoczeniu różowym i szarym :D
Poza solidami w dwóch odcieniach szarości i dwóch odcieniach różu, a właściwie różu i fuksji użyłam dziewczęcych wzorów w pudrowych kolorach. Tkanina na lamówkę została zakupiona już bardzo dawno temu, bardzo mi się spodobała, a planu na nią nie było. Spód to bawełna z IKEI, uważam, że jest ekstra, dlatego już jakiś rok temu kupiłam sobie kilka metrów i w końcu jej użyłam. Wszystkie tkaniny użyte do tego mini projektu znalazłam w moich kartoniach - nic specjalnie nie dokupiłam.
Fajnie komponuje się z naszymi nowymi kanapami, szkoda, że w domu jedyną dziewczyną jestem ja
Kołderka miała być prezentem dla urodzownej w styczniu Magdaleny, niestety szycie zajmuje mi ostatnio tyle czasu, że aby ją odwiedzić i zapoznać po miesiącu jej życia na szybkości uszyłam kocyk i kupiłam trocchę słodkich różowych ciuszków.
Ten mały różowy pikniczek był moją pierwszą współpracą z nową maszyną, wyszła jednak tak zadawalająco, że chyba dla mojego mojącego się urodzić w kwietniu drugiego syncia uszyję taką samą (tylko może w bardziej męskich kolorach, choć pierworodny jak zobaczył tą stwierdził, że będzie idealna dla bracika).